Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co inwestycja, to trzeba skrobać dno kasy. Takie teraz nastały porządki w Gorzowie

Jarosław Miłkowski
- To źle, że miasto musiało zapłacić więcej niż planowało za przebudowę Kwadratu. Dla mnie to fuszerka - mówi Józef Sipa z Dolinek, który całe swoje zawodowe życie spędził na budowie.
- To źle, że miasto musiało zapłacić więcej niż planowało za przebudowę Kwadratu. Dla mnie to fuszerka - mówi Józef Sipa z Dolinek, który całe swoje zawodowe życie spędził na budowie. Jarosław Miłkowski
Miasto płaci cenę za to, że w całej Polsce jest boom budowlany. Jak wysoką? Tylko do dziewięciu inwestycji trzeba było dołożyć prawie 16 mln zł.

[wytloczenie]- Każdy, kto w tej chwili inwestuje, liczy się z tym, że ceny idą w górę. Skąd się to bierze?[/wytloczenie] Stąd, że rosną płace, że coraz trudniej o pracownika. Sytuacja gospodarcza kraju się poprawia i w związku z tym są wzrosty cen. Te ceny nie spadną po boomie budowlanym. One, podobnie jak kilka lat temu, utrzymają się - mówi prezydent Jacek Wójcicki.

Rozmawiamy na temat kosztów inwestycji. Dotychczas samorządowcy mówili, że boom budowlany, jaki jest teraz w Polsce, spowodował kłopoty ze znalezieniem chętnych do przetargów. I ten problem nie znika. A pojawił się jeszcze kolejny: jeśli już jest chętny do inwestycji, chce więcej pieniędzy niż przewiduje kosztorys. A to stawia samorządowców przed „prostym” wyborem: rezygnacja z całej lub części inwestycji lub sięganie głębiej do kasy.

- Nie można mówić, że dziś przepłacamy. My płacimy realne ceny, jakie są na rynku budowlanym – mówi Wójcicki.

Urzędników poprosiliśmy, by przygotowali nam zastawienie najważniejszych inwestycji, przy których musieli zapłacić więcej niż planowali. Wyszło, że musieli wydać miliony. Przykłady?

Remont ul. Kostrzyńskiej. Jeszcze w 2016 r. magistrat planował wydać na tę inwestycję 44 mln zł. Pierwszy przetarg wygrała firma Balzola, która zaoferowała zrobienie prac za 54,7 mln zł. Umowy ostatecznie nie podpisała, bo nie mogła doczekać się, że urzędnicy załatwią przesunięcie terminu zakończenia robót. Trzeba było zrobić drugi przetarg. Miasto nastawiało się na wydatek 58 mln zł. Najtańsza oferta – dał ją Budimex – to jednak 65,22 mln zł. Miasto będzie musiało więc dołożyć: 7,22 mln zł w stosunku do tego, co planowało w zeszłym roku i aż 21,22 mln zł w stosunku do planów z 2016 r.

[wytloczenie]Przebudowa ul. Sikorskiego. Na budowę deptaku i wymianę torowiska było w planach 50 mln zł. Jednak na rozpoczęte już prace trzeba będzie wyłożyć 55,74 mln zł. [/wytloczenie]

Przebudowa IV LO przy ul. Kosynierów Gdyńskich. W planach było 3,88 mln zł. Trzeba wydać o 1,1 mln zł więcej, czyli 4,98 mln zł.

Pozostałe inwestycje: przebudowa ul. Gwiaździstej – trzeba zapłacić 3,86 mln zł. W w planach było 3,012 mln zł. Ścieżka rowerowa wzdłuż ul. Walczaka od ronda Gdańskiego do skrzyżowania z ul. Piłsudskiego – 2,59 mln zł. Plany: 2,28 mln zł. Rewitalizacja Kwadratu – 5,94 mln zł. Kosztorys zakładał 5,67 mln zł.

[wytloczenie]Gdy podliczyliśmy kwoty w zestawieniu dziewięciu inwestycji, wyszło, że miasto musiało wyłożyć z własnej kieszeni – podkreślmy: dodatkowo (!) – prawie 15,8 mln zł. Jeśli doliczymy różnicę miedzy pierwszym i drugim przetargiem na Kostrzyńską, wychodzi prawie 30 mln zł. A to „tylko” dziewięć inwestycji.[/wytloczenie]

Co to oznacza dla miasta? - Realizujemy te inwestycje, na które dostaliśmy dofinansowanie, ale musimy odłożyć w czasie te, które robilibyśmy w całości z własnych pieniędzy. To dlatego na razie rezygnujemy z powiększenia urzędu, czyli połączenia magistratu z byłą komendą przy ul. Obotryckiej – mówi prezydent Wójcicki. Tylko w zeszłym oraz w tym roku miasto planowało przeznaczyć na prace adaptacyjne w urzędzie ponad 9 mln zł.

[wytloczenie]Wzrost cen na rynku budowlanym rodzi też inne komplikacje. Miasto chciałoby przebudować tzw. wylotówkę na Gdańsk, czyli dawną ul. Bierzarina (dziś Zawackiej) i ul. Walczaka.[/wytloczenie] Były już trzy przetargi i każdy kończył się niepowodzeniem. W ostatnim miasto chciało znaleźć firmę za 56,5 mln zł. I to mimo tego że wcześniej „okroiło” zakres prac m.in. o ścieżkę rowerową. Na nic to się jednak zdało. Najtańsza oferta była za 70 mln zł.

Po części z powodu boomu budowlanego do dziś nie rozpoczęły się prace na poszpitalnych terenach przy ul. Warszawskiej. Miasto chciało, by już 1 września 2019 r. odezwał się pierwszy dzwonek w centrum edukacji, które ma tu powstać. Urzędnicy od razu założyli, że firmy, które zgodziłyby się zrobić szkoły w terminie, zażądają cen „z kosmosu”. Postanowili więc poprosić marszałka lubus¬kiego o możliwość oddania szkoły rok później (prośba była konieczna, bo część pieniędzy pochodzi z Unii Europejskiej). Zgodę już otrzymali. Miasto jest jeszcze przed przetargiem. Staje jednak przed nie lada wyzwaniem. Na rynku rąk do pracy brakuje, a przy tworzeniu szkół będzie musiała pracować armia robotników. Jerzy Korolewicz, prezes Zachodniej Izby Przemysłowo - Handlowej, szacuje, że musi to być od 150 do 200 osób. Pracujących na jednej budowie w jednej chwili!

- Z branżą budowlaną związany byłem przez kilkadziesiąt lat, ale takie szaleństwo cenowe widzę pierwszy raz w życiu – mówi nam Czytelnik Józef Sipa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto