Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dla chorego Arka w piątek gwiazdy zaśpiewają na balu, a w niedzielę odbędzie się festyn. Też możecie pomóc!

Renata Hryniewicz
Jeszcze w kwietniu Arek Karpowicz nawet nie myślał, ze może go dotknąć taka choroba
Jeszcze w kwietniu Arek Karpowicz nawet nie myślał, ze może go dotknąć taka choroba Archiwum
Jestem od zawsze wielbicielem ziemi lubuskiej i zawsze, jeśli mogę, chcę tu być i pomagać. Tym razem pomagamy choremu na raka Arkowi i mam nadzieję, że się uda! Ludzie przyjdźcie na bal, będę tam na Was czekał - mówi nam zanany detektyw Krzysztof Rutkowski. Tym razem zamiast prowadzić dochodzenie Krzysztof zaśpiewa dla Arka Karprowicza, słubiczanina chorego na raka żołądka, dla którego na leczenie od trzech miesięcy zbiera setki ludzi.

Już w piątek odbędzie się bal charytatywny na rzecz Arka Karpowicza. Wystąpi na nim Krzysztof Rutkowski, Fischer i Czadoman. Wstęp od pary kosztuje 400 zł, ale wszystkie pieniądze ze sprzedaży będą przeznaczone na terapię chorego na raka żołądka Arka. Nie żałujcie więc, możecie pomóc, a tym samym świetnie się bawić. Jeśli jednak nie możecie przyjść na bal, a chcecie włączyć się w akcję pomocy przyjdźcie na niedzielny festyn.
Obie imprezy organizują Fundacja Grupy Pomagamy i Stowarzyszenie Nowoczesnego Łowiectwa "Pasjonaci".
Fundacja do tej pory zebrała już 190 tys. zł. - Każda najmniejsza złotówka jest dla nas ważna. Wiemy już , że za 14 dni Arek może zacząć leczenie a to oznacza, że do tego czasu musimy zebrać pozostałą sumę, czyli 210 tysięcy złotych - mówi Marta Szymańska - Ptak, wiceprezes fundacji. - Bal będzie świetną okazją do dobrej zabawy ale przede wszystkim do pomocy Arkowi. Zachęcam wszystkich do walki o jego życie -dodaje.

Przypomnijmy historię Arka.
Rak żołądka w zaawansowanym stopniu - taką diagnozę dwa miesiące temu usłyszał pan Arek Karpowicz. Z dnia na dzień jest coraz słabszy, guz rośnie. Nadzieją na przeżycie jest kosztowna terapia, która kosztuje 100 tys. euro.
Pan Arek ma 46 lat. Zawsze dbał o siebie. Nie nadużywał alkoholu, nie palił papierosów, zawsze w jego diecie królowały warzywa i owoce, zresztą jest wegetarianinem. Był ostatnią osobą, u której można było się spodziewać takiej choroby. - Kiedy jechałem na gastroskopię, w życiu nie spodziewałem się wyroku śmierci. Bolał mnie brzuch, ale nawet nie podejrzewałem, że może to być rak - mówi pan Arek. Dalsza diagnostyka potwierdziła chorobę. Okazało się, że jest gorzej niż wyglądało. - Nieoperacyjny, złośliwy, opieka i chemioterapia paliatywna. Jak powiedzieć o tym bliskim, rodzicom? Jak przekazać taką informację mojej czwórce dzieci? - z takimi rozterkami borykał się pan Arek. Pan Arek ma czwórkę dzieci w tym 11 - letnią córkę Malinę, która strasznie przeżywa chorobę taty. Żeby mu pomóc narysowała dobrego anioła i oddała na licytację.
W dwa miesiące od diagnozy guz urósł bardzo mocno. Pan Arek nie może już jeść, a nawet pić. Guz zablokował dostęp do żołądka. Rośnie bardzo szybko i nie zostało zbyt wiele czasu na wdrożenie terapii. Strach i oddech śmierci na plecach towarzyszą mu każdego dnia.

Terapią rokującą, która daje jakiekolwiek szanse na przeżycie i nadzieję jest immunoterapia, która ma być przeprowadzona za granicą. Koszty są bardzo wysokie - obecnie można je jedynie oszacować na ok. 100 tys. euro. Obecnie dzięki ludziom, którzy wpłacają pieniądze, uczestniczą w licytacjach chory jest przygotowywany do tej terapii. Rozpocznie się w Kolonii za 14 dni.

- To jest dla mnie szok. Prawdziwy. Myślałem, że żyję w tym mieście incognito, przezroczysty - mówił nam dwa tygodnie temu Arek Karpowicz. - Cały czas chciałbym wszystkim dziękować i bardzo się dziwnie czuję wiedząc, że kiedyś wyjdę na miasto i nawet nie wiem, że będę mijał jakiegoś kochanego ofiarodawcę. Te wydarzenia potoczyły się jak lawina. Lawina bezinteresowności, poświęcenia, darowania. Lawina wsparcia i miłości.

Wszyscy mają wielką nadzieję, że akcja się uda, że pan Arek po terapii wyzdrowieje. Jeśli los jednak zdecyduje inaczej, piękne gesty dobrych ludzi nie zostaną zmarnowane. - Nawet nie przyjmuje do siebie takiej myśli, że mogłoby się potoczyć inaczej. Mamy ogromną nadzieję, że Arek po terapii wyzdrowieje. Gdyby jednak tak się stało, że odejdzie, pieniądze na pewno przekażemy innej potrzebującej osobie. Nie zmarnuje się nawet grosz. Wszystko oddamy - mówi pani Małgorzata Ebejchart, partnerka pana Arka.
Bal rozpocznie się w piątek o godz. 19 ( rezerwacja biletów 609 453 393). Natomiast niedzielny festyn będzie trwał od godz. 13 do 17.00

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slubice.naszemiasto.pl Nasze Miasto