Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Księgarnia się zwija. Kto potem?

Redakcja
Tomasz Rusek
Centrum umarło. Galerie wymiotły ludzi. Zarobimy na spłatę czynszowego długu i znikamy stąd.

- Szkoda... Tak łatwo miasto pozbywa się tego, co kultowe, co znają pokolenia, co robi klimat i ma duszę. Dla nas ta księgarnia jest czymś więcej niż tylko miejscem pracy. Oddałyśmy jej kawał życia - mówią: Maria Wasiucionek i Lidia Głowacka, które od 1 listopada 1990 r. prowadziły wspólnie księgarnię przy ul. Hawelańskiej.Teraz zapowiedziały jej zamknięcie. Biznes będą prowadziły do końca roku. - Nie wyrabiamy się finansowo. Od dwóch lat prosiłyśmy o obniżkę czynszu. Bez skutku. Dobiły nas galerie, zwłaszcza otwarcie Novej. Wymiotła ruch z centrum. Nie ma klientów. A my miesięcznie płacimy 6 tys. zł czynszu. Na dziś mamy 12 tys. zł zaległości. Chcemy zarobić na spłatę tego długu i z końcem roku definitywnie zwijamy interes - mówią.Księgarnia przy ul. Hawelańskiej działa od 1980 r. Zaprojektował jej wnętrza (i kawałek elewacji) znany gorzowski architekt Mieczysław Rzeszewski. To właśnie tutaj mały Rusek (ten niżej podpisany) jak reszta Gorzowa kupował z mamą pierwsze podręczniki i zeszyty.Zawsze pod koniec sierpnia ustawiałem się w megadługiej kolejce i czekałem, aż dojdziemy do lady. Po drodze wąchałem nowiutkie książki, gumki do mazania i mazaki (te ostatnie to już bardziej w latach 90.). A stało się tu w kolejkach nawet i godzinami. Czasami miały po kilkadziesiąt metrów i sięgały przez pół deptaka aż do pobliskiego banku PKO.Obie panie przyznają, że to były świetne czasy. Jakiej książki się nie kupiło w hurtowni, schodziła na pniu. Choć czasem - jak wspomina L. Głowacka - trzeba było się namęczyć. Np. podręczniki zdobywało się w hurtowniach po odczekaniu swojego w nocnej kolejce gdzieś w Gdańsku czy Poznaniu. Nad ranem zwoziło się kartony do Gorzowa i sprzedawało książki w księgarni. Szły jak świeże bułki...- Nie jest temu winny internet, choć oczywiście też odczuliśmy rozwój takiej sprzedaży. Powodem są galerie. Zmieniły zwyczaje gorzowian. Przez nie umarło centrum, a wraz z centrum umiera handel. Padały sklepy przed nami, padną też i po nas. Pytanie tylko który będzie następny - mówią prowadzące „Hawelańską".Nigdy nie chciały od miasta jałmużny, tylko pomocy. Dlatego od 2012 r. prosiły o obniżkę czynszu (dziś to 25,26 zł za metr). W zamian dowiedziały się, że są „najemcami o obniżonym stopniu umiejętności radzenia sobie w zmieniających się sytuacjach gospodarczych". Czyli że sobie nie radzą po prostu. - Nazwano nas tak w oficjalnym piśmie magistratu. Nas. Kobiety, które prowadziły biznes kilka dekad - mówią z rozżaleniem, bo do dziś nie mogą podarować urzędnikom tej bezsensownej obrazy.W poniedziałek prezydent Tadeusz Jędrzejczak przed ich księgarnią zrobił konferencję prasową. Ogłosił, że miasto ma nowego najemcę, który chce przejąć lokal i dalej prowadzić tu księgarnię (by tak się stało, dziś na sesji radni będą musieli się zgodzić na dzierżawę bez przetargu). Czyli sukces.Owszem, ale to - wbrew sugestiom magistratu - nie sukces miasta. - To my znalazłyśmy nowego dzierżawcę. Już w kwietniu wskazałyśmy go urzędnikom - mówią obie panie i pokazują pisma.Czemu szukały następcy, zamiast po prostu opuścić lokal? L. Głowacka udaje, że mówi spokojnie, ale zdradza ją łamiący się głos. - 44 lata pracuję w księgarstwie. Nie chciałam, by ktoś przebudował te piękne wnętrza, zmienił wystrój na plastik i szkło. Dlatego szukałyśmy kogoś, kto obieca, że nie zmieni tego wszystkiego. Książnica Polska daje taką nadzieję - mówi, przelatując wzrokiem po drewnianych wykończeniach i pięknych, fantazyjnych żyrandolach.I zachęca gorzowian do zakupów. Ostatnich.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Księgarnia się zwija. Kto potem? - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na sulecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto