W czasie rozegranych w Grodzisku Wlkp. mistrzostw regionu w kulturystyce 25-letni Paweł Kiełczewski z Nietoperka pod Międzyrzeczem zmierzył się z pięcioma rywalami z całego kraju.
- Nie liczyłem na sukces. Zwłaszcza, że to był mój drugi start w zawodach. Podczas pierwszych byłem przedostatni, dlatego teraz myślałem tylko o tym, żeby nie wylądować na ostatnim miejscu - wspomina.
Werdykt jurorów był dla zawodnika ogromnym zaskoczeniem. Po wspólnej prezentacji i indywidualnych układach zdobył pierwsze miejsce w kategorii do 175 cm. - Uznali, że mam najlepsze proporcje. Moim atutem są nogi, a zwłaszcza uda - dodaje.
Zobacz wideo z maratonu tanecznego w Międzyrzeczu
Kulturystę wspierała grupa przyjaciół oraz miejscowych miłośników sztuk walki i sportów siłowych. Na zawody pojechał m.in. Jerzy Madziar, założyciel pierwszej w Międzyrzeczu szkoły karate. Do rodzinnej miejscowości wrócił z ogromnym pucharem i ważącym ponad pół kilograma medalem. Na swój sukces pracował dziewięć lat.
- Kiedy pierwszy razy byłem na siłowni, sztanga z 30 kilogramami przygniotła mi klatkę. Ważyłem wtedy 45 kilogramów. Byłem chudy jak patyk i bardzo słaby. Postanowiłem to zmienić - wspomina.
Po kilku latach treningów zawodnik ważył ponad 103 kg. Uznał, że to o wiele za dużo i w kilka miesięcy zrzucił aż 33 kg. Jak to zrobił? Przeszedł na głodową dietę i biegał dwa razy dziennie. Po pewnym czasie doszedł jednak do wniosku, że waga 70 kg przy wzroście 174 cm, to o kilka kilogramów za mało i po pewnym czasie zwiększył masę do 79 kg. Teraz trenuje pięć razy w tygodniu. Pół godziny na siłowni, a kolejną godzinę poświęca na intensywne marszobiegi. Zaznacza, że ćwiczenie nie są wyczerpujące, czy nużące. Dają mu ogromną satysfakcję.
- W życiu chodzi o to, żeby robić to, co się lubi. A ja to po prostu lubię - wyznaje.
Samochód zderzył się z dzikiem. Zobacz zdjęcia
Równie ważną rolę odgrywa odpowiednia dieta. Ze swojego jadłospisu skreślił słodkości. Podstawą menu są ryby. A konkretnie miruny. - Smażone, ale bez tłuszczu - zaznacza.
Krwawe uczty w lubuskich lasach
Przed zawodami kulturysta skupił się na pracy nad rzeźbą. Codziennie wypijał od ośmiu do dziesięciu litrów wody. W przeddzień odstawił płyny. Przyznaje, że to był dla niego trudny, stresujący okres.
Turystyczna perełka z lotu ptaka
- Bardzo mnie wspierała moja dziewczyna Amanda, a sił i wiary dodawała nasza córeczka Kaja - dodaje.
Więcej na ten temat wkrótce w „Gazecie Lubuskiej”.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?