Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubuskie. Tu się żyje! Kwadrat wpisany w trójkąt, czyli jak złapać oddech w środku Gorzowa

Redakcja
Odnowiony kwadrat (zdjęcie u góry po lewej), widoki ze wzgórza z dawnymi koszarami oraz bulwar - to tygryski lubią najbardziej
Odnowiony kwadrat (zdjęcie u góry po lewej), widoki ze wzgórza z dawnymi koszarami oraz bulwar - to tygryski lubią najbardziej Zbigniew Borek/Tomasz Rusek
Pogapić się w przestrzeń, na ludzi i na przyrodę - to jest to, co daje mi luz. I miejsca, w których mogę to zrobić, mam zasięgu ręki. Praktycznie w śródmieściu Gorzowa, gdzie mieszkam.

Wzgórza przy dawnych koszarach. Kwadrat. Bulwar. Na dobrą sprawę wszystkie trzy wierzchołki mojego trójkąta mogę zaliczyć za jednym razem, bo dzieli je od siebie najwyżej 15 minut spacerkiem. Rzadko to jednak robię. Nie dlatego, żebym sobie z tym spacerkiem nie poradził, ale dlatego, że każde z tych miejsc daje mi inny rodzaj luzu.

Przestrzeni pełna klata

Wzgórza przy ul. Chopina. Przez dziesięciolecia komuny były tu koszary. Teraz to już spore centrum edukacyjno - prawno - biurowe z obiektami Akademii im. Jakuba z Paradyża, sądem, prokuraturą, kancelariami itp. W średniowieczu w tym malowniczym miejscu wykonywano egzekucje, wieszano np. panie wdzięcznie zwane czarownicami, dlatego w historycznym piśmiennictwie można znaleźć nazwę „wzgórze wisielców”. Śladów złowieszczej przeszłości jednak nie ma: to po prostu teren porośnięty drzewami - no, krzakami trochę też. Od strony Askany całkiem dziki, nie licząc schodów, które prowadzą do dawnych koszar. Wystarczy u ich szczytu, z lewej strony, przeskoczyć okalający je murek, przejść ścieżką jakieś 200 m, aż nad stację benzynową BP, żeby zobaczyć chyba najbardziej rozległą - i piękną jak diabli! - panoramę Gorzowa i okolic (można tu też przyjechać od góry i zostawić samochód na dawnym placu apelowym, ale wolę ścieżkę - nie tylko dlatego, że blisko mieszkam).

Tu zmęczone godzinami pracy przy kompie oko można przenieść, jak mawiają okuliści, do dali. Tak daleko, że w żartach dostrzegam nieraz ratusz w Zielonej Górze… Bez żartów jednak u podnóża ma się Askanę. To dachy, więc szału nie ma, ale za nią jest śródmieście jak na dłoni, wijąca się Warta i jej piękne rozlewiska. Nawet wstęga ekspresowej S3 z nadrzeczną estakadą ma tu swoje miejsce i swój urok. Słowem: kilometry przestrzeni, która wygląda inaczej w sobotni poranek, gdy mój szlachetny kundel Scooby buszuje po krzakach, inaczej w niedzielny wieczór, gdy miasto i okolica błyskają światłami, pięknie kontrastując z podgorzowską ciemnością. Inaczej wiosną, inaczej jesienią, zupełnie inaczej zimą.

Często mam ochotę w dupę nakopać tym, którzy zostawiają tu nieraz po sobie śmietnik: puszki po piwie czy paczki po papierosach. To jedyny mankament tego miejsca, bo jest nawet gdzie usiąść. Na niskim murku mogę spędzić 10 minut i godzinę, efekt zawsze jest ten sam: łapię oddech. I to nie jest żadna przenośnia. Tu naprawdę można odetchnąć pełną klatą.

Nowy Kwadrat smakuje lepiej

Inny rodzaj oddechu mam na Kwadracie. Formalnej nazwy terenu między ulicami: Chrobrego, Krzywoustego, 30 Stycznia i Dąbrowskiego: Plac Nieznanego Żołnierza, prawie nikt w Gorzowie nie używa. Ba!, mało kto ja w ogóle zna. Kwadrat od zawsze (czytaj: odkąd pamiętam) był Kwadratem. W słusznie minionym ustroju to tu można było zarobić w facjatę za wygląd. Później zła sława się za Kwadratem ciągnęła w postaci szemranej legendy i takiego samego towarzystwa. Ono jednak groźne raczej nie było. Za to chętnie prowadziło zbiórki publiczne na wino czy inny tani specjał podobnego przeznaczenia. Zmęczeni społecznym wysiłkiem osobnicy później dość często zalegali w pozycji poziomej na ławkach, w kojącym cieniu drzew. Nie dziwota więc, że wielu przechodniów Kwadrat raczej brało po obwodzie niźli po przekątnych.

To się jednak zmieniło w lutym rok temu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a dokładniej: za sprawą 6 mln zł wydanych na rewitalizację.

Niektórzy kręcili nosem na jej efekty: że za mało tu teraz drzew, za dużo betonu, za dużo nawet im było ławek, no i zniknął według nich… dawny klimat! Tak, tak, takie głosy się pojawiały. Z niektórymi nawet wchodziłem w polemikę na Facebooku. Odnoszę jednak wrażenie, że im dalej od otwarcia odnowionego Kwadratu, tym bardziej te głosy cichną. Niektórzy z niedawnych jego przeciwników chyba uznali już odnowiony Kwadrat za swój, bo można ich było zobaczyć, jak prowadzą na nim swoją kampanię w minionych wyborach samorządowych.

Nowy Kwadrat sam się broni: z miejsca zdominowanego przez żulerkę stał się od ręki jednym z najpopularniejszych placów w naszym mieście. Przychodzą tu młodsi i starsi. Dzieciaki wspinają się na pająku, skaczą na małej trampolinie, nieco starsi mają gry plenerowe, pełno tu rowerów i rolek. Ludziska przychodzą sami albo z kimś, poczytać, pograć w szachy (są specjalne stoliki), albo po prostu posiedzieć i się pogapić. Ja tak mam: kawa podszyta fajnym gwarem oraz niezobowiązująca lustracja twarzy i zachowań wystarczają mi w zupełności, choć z książką też parę razy zajrzałem. Jeśli ktoś ma ochotę na coś słodkiego, to po jednej stronie Kwadratu jest cukiernia Sowa z frykasami, że palce lizać. Gdy chce przekąsić: po drugiej stronie mamy Forza Italię, która też potrafi kulinarnie człowieka trafić. Idę o zakład, że w tym albo przyszłym roku pojawi się też pub i/albo lodziarnia, bo na Kwadrat chodzi mnóstwo ludzi i to się opłaci. Na razie opłaca się tu przede wszystkim przyjść, czego frekwencja stale dowodzi.

Warto nad Wartą

Trzeci wierzchołek mojego ulubionego trójkąta to bulwar. Ma swoją część zieloną (po lewej stronie Warty), gdzie można się przejść czy pobiegać. Ja jednak wolę się na nią pogapić ze strony prawej, najlepiej z barki Królowej Jadwigi. Na jej górnym pokładzie, bez dachu, gdy słoneczko świeci w paszczę i wiaterek po swojemu włosy czesze, piwo smakuje przednio. Warta daje chłód, co łatwo było docenić w skwarze minionego lata, ale przede wszystkim zapewnia odpoczynek. Na mnie w każdym razie tak działają płynące tuż obok w małym bezładzie hektolitry wody na sekundę.

Trzeba przyznać: korzystanie z bulwaru od miesięcy jest utrudnione, bo trwa remont biegnącej nad nim zabytkowej estakady kolejowej. Nie zmienia to faktu, że mnóstwo ludzi siedzi jak nie na barce, to na brzegach i schodach (nawet, gdy zimno), przechadza się i zagląda też do tych restauracji i knajp, którym remont nie zakłócił życia. Gorzowianie już zapomnieli czasy, gdy Gorzów był od Warty odwrócony. Teraz bulwary zaliczają do swoich ulubionych miejsc. Chętnie też zabierają tu swoich gości spoza miasta. Bo warto.

od 12 lat
Wideo

echodnia Ksiądz Łukasz Zygmunt o Triduum Paschalnym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lubuskie. Tu się żyje! Kwadrat wpisany w trójkąt, czyli jak złapać oddech w środku Gorzowa - Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto