- Jest pani wokalistka dobrze znaną z umiłowania do poezji i piosenki aktorskiej. Przypomnę choćby długotrwałą i owocną współpracę z Piotrem Hertlem. Sięgała pani m.in. do tekstów Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, Wojciecha Młynarskiego, Janusza Kofty i Agnieszki Osieckiej. Jednak to tej ostatniej poświęciła pani swój ostatni duży projekt, dlaczego?
Osiecka jest obecna w moim życiu odkąd pamiętam. Jestem dzieckiem lat 70- tych, wtedy jej twórczość obecna była w Radio i w TV, była czymś z czym się żyło, częścią pejzażu. Obrazek Seweryna Krajewskiego grającego na gitarze i śpiewającego „Uciekaj skoro świt” jest w jakimś sensie wpisany w moją wewnętrzną matrycę. Sięganie po ten repertuar jest więc dla mnie naturalny. Prawdą jest, iż przed projektem "Niech żyje bal" wiele z tych piosenek śpiewałam podczas recitali, ale w końcu przyszła naturalna potrzeba stworzenia projektu monograficznego. W pewnym sensie jest to moje osobiste wyrażenie buntu przeciw odhumanizowanemu światu, który nas otacza. Teksty Agnieszki Osieckiej mimo pozornie prostego języka kryją w sobie głębokie poziomy warstw emocjonalnych, intelektualnych, egzystencjalnych. Moja przygoda z nimi wciąż trwa i ciągle zaskakuje mnie ich sensualność i namiętność. Kiedyś w prywatnej rozmowie Magda Umer powiedziała mi, że Osiecka „jadła życie”. Czuję, że to jest ten element, który wrażliwych ludzi zachwyca w jej piosenkach. Czuć tam pasję, jakieś zapamiętanie, ale także ogromne niespełnienie. Dlatego prezentacja ich na scenie daje ogromną przestrzeń do szukania interpretacji, wciąż na nowo.
- Projekt „Niech żyje bal”, z którym przyjedzie pani do Gorzowa miał swoja premierę już w listopadzie 2016 roku. W tym czasie prezentowany był w filharmoniach w całym kraju. Jak jest odbierany?
Nie ukrywam, iż sprawia mi wielką radość reakcja publiczności, a przede wszystkim ogromne zainteresowanie koncertem już od premiery, która odbyła się w sali Filharmonii Łódzkiej. Koncert wyprzedał nam się wtedy całkowicie i musiał zostać powtórzony tydzień później, także przy pełnej sali. Ta tendencja się utrzymuje. Gramy w różnych miejscach gdzie publiczności nie brakuje, a nie jesteśmy przecież znani medialnie. Z pewnością pomaga nam w tym materiał promocyjny jaki udało się zrealizować w postaci nagrania z premierowego koncertu, ale myślę, że przede wszystkim publiczność chce słuchać Agnieszki Osieckiej. A także co bardzo istotne – tych wspaniałych melodii napisanych do jej tekstów.
Nasze ujęcie odbiega od tych, które prezentowane są obecnie na rynku fonograficznym. Podchodzimy do zapisu muzycznego i literackiego z dużą pokorą, zleży nam na zachowaniu wpisanej w te miniatury wrażliwości samej Osieckiej jak i kompozytorów piosenek. Oczywiście interpretujemy na swój sposób, ale zachowując wielki umiar. Wydaje mi się, że to głównie przyciąga do nas publiczność. Istotą naszego bycia na scenie jest prawda emocjonalna i nawiązanie w ten sposób dialogu ze słuchającym nas. Publiczność to bardzo szybko wyczuwa. I chyba dlatego tak trudno jest skończyć koncert… Potem ludzie przychodzą się „przytulić”, „ogrzać”, chwilę porozmawiać. Bardzo to szanuję i wychodzę naprzeciw tym spotkaniom. Myślę, że głęboki sens „spotkania” jest istotą wszystkiego co robię na scenie.
- Współtwórcą projektu jest Leszek Kołodziejski - akordeonista, kompozytor i aranżer. Co zdecydowało o Waszej współpracy?
Z Leszkiem znamy się od kilku lat, współpracowaliśmy przy różnych projektach i szybko zorientowaliśmy się, iż posiadamy podobną wrażliwość muzyczną, ale także tę ludzką. Leszek jest fantastycznym muzykiem, świetnym aranżerem, ale przede wszystkim cudownym Człowiekiem. To jest wielki przywilej móc pracować z prawdziwie pięknymi ludźmi, a przy tym projekcie tylko z takimi pracuję. Od jakiegoś czasu planowaliśmy projekt z piosenkami Agnieszki Osieckiej.
- Co pani zdaniem decyduje o niesłabnącej popularności tekstów Osieckiej? Dlaczego warto przyjść na ten koncert?
To bardzo proste, teksty są nadal aktualne! Dotykają nas, jakby były napisane dziś i posiadają piękno poezji. To bardzo ważne. Myślę, że ludzie dziś tęsknią za poezją, czymś nienachalnym, subtelnym, niedosłownym, trochę tajemniczym, niedopowiedzianym, ledwo zasygnalizowanym. Banalność, dosłowność i pewnego rodzaju brzydota wokół nas budzą instynktowną potrzebę wkodowaną w nasze istnienia, potrzeba nam piękna! Także refleksji i prawdy. Koncert jest swoistą opowieścią o życiu niełatwym, niebanalnym, niespełnionym, czasem żartobliwym, ale pełnym głębokich emocji i wzruszeń. Gorąco zapraszam.
Przeczytaj też: **Tak wyglądają najdroższe domy w Gorzowie. Kosztują więcej niż milion! Mają sauny, baseny i inne luksusy [ZDJĘCIA]**
POLECAMY: Magazyn Informacyjny "Gazety Lubuskiej"
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?