Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Straciłem prawo jazdy, bo znak był źle zamontowany - mówi Czytelnik [ZDJĘCIA]

Redakcja
Pan Adam przyznaje, że jechał za szybko. Ale - co udowodnił - znak ograniczający prędkość był źle zamontowany. Gdyby go zauważył, nie straciłby prawa jazdy
Pan Adam przyznaje, że jechał za szybko. Ale - co udowodnił - znak ograniczający prędkość był źle zamontowany. Gdyby go zauważył, nie straciłby prawa jazdy fot. Czytelnik
W podgorzowskim Wawrowie kierowcy tracili prawo jazdy przez... nieprawidłowo ustawiony znak. Błąd udowodnił nasz Czytelnik. Po jego interwencji oznakowanie poprawiono. A co z wlepionymi mandatami i odebranymi dokumentami?

Pan Adam (nazwisko do wiadomości redakcji) nie czaruje, że jest niewinny i wcale się nie wybiela. Tak, tego pechowego dnia - w grudniu - jechał zbyt szybko. Skręcił z ul. Walczaka w prawo, na Wawrów, potem wcisnął gaz i na liczniku miał ponad 90 km/h. Przed nim jechały jeszcze inne auta, więc nie zauważył, że kawałek dalej stał radiowóz.

- To teren zabudowany, więc liczyłem się z mandatem. W końcu jechałem za szybko ponad 40 km i kara się należy. Jednak byłem totalnie zaskoczony, gdy okazało się, że stracę też prawo jazdy. A to dlatego, że pod znakiem teren zabudowany wisiało jeszcze ograniczenie do 40 km/h. Czyli przekroczyłem prędkość o ponad 50 km/h - wspomina.

Jako porządny obywatel mandat przyjął bez szemrania. - Szanuję policję. Wiem, że mają taką, a nie inną robotę. Dlatego podpisałem kwity - dodaje.

Centymetr i poziomica prawdę ci powiedzą

Czytelnikowi nie dawała jednak spokoju jedna sprawa: dlaczego nie zauważył znaku z ograniczeniem prędkości? Bo nie widział go naprawdę, a nie tylko na czas tłumaczenia się mundurowym.
Gorzowianin wrócił na miejsce i szybko zrozumiał, co było powodem. Znak z „czterdziestką” wisiał bardzo nisko. - To była w zasadzie „choinka” znaków. Najpierw nazwa „Wawrów”, pod nią „teren zabudowany”, a na samym dole doczepione jeszcze to nieszczęsne ograniczenie. Jak wspominałem, jechałem za autami. Zwyczajnie zasłoniły mi najniższy znak - dodaje.
Wydało mu się dziwne, że znak może być zawieszony w ten sposób. Postanowił to sprawdzić i okazało się, że... nie może.
Zgodnie z przepisami musi być wyżej. Mówi o tym rozporządzenie ministra infrastruktury z 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. W tym wypadku znak powinien się zaczynać na wysokości 2 metrów od poziomu jezdni. A na jakiej był? Żeby nie „strzelać” i nie gdybać, pan Adam wziął poziomicę i centymetr. Udokumentował pomiary na zdjęciach. Okazało się, że znak ograniczenia prędkości zaczynał się na 64 centymetrach.

Kto przyjmuje mandat, ten godzi się na karę

Poprosiliśmy policję o odpowiedź na jedno pytanie: czy mandaty wlepiane na podstawie tego znaku były wlepiane słusznie? Zamiast odpowiedzi podkom. Grzegorz Jaroszewicz z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie napisał, że „kontrole drogowe w Wawrowie są odpowiedzią na liczne zgłoszenia mieszkańców dotyczące przekraczania prędkości przez kierowców. Informacje te są przekazywane przede wszystkim za pomocą Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa i okazują się jak najbardziej zasadne. Bywały przypadki, w których kierowcy w tym miejscu przekraczali prędkość o kilkadziesiąt kilometrów. W ocenie policji na wskazanym odcinku drogi obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h”.

Dodał też, że podczas kontroli drogowej kierowca jest informowany o przyczynie nałożenia mandatu karnego i jego wysokości. „Każdy ma prawo nie zgodzić się z decyzją funkcjonariusza, o czym jest informowany. Wniosek trafia wówczas do sądu, który prawomocnie rozstrzygnie sprawę. Zgoda z decyzją policjanta jest równoznaczna z przyjęciem nałożonej grzywny i powoduje zakończenie postępowania mandatowego” - przeczytaliśmy jeszcze w piśmie od podkom. Jaroszewicza.

Niby wszystko gra, ale... oznakowanie poprawiono

Pana Adama takie wyjaśnienia nie przekonały i osobiście skontaktował się z gorzowską drogówką. - Odbyłem bardzo miłą i rzeczową rozmowę z panem policjantem. Wymieniliśmy się uwagami. Obiecał, że przyjrzy się sprawie. I chyba miałem trochę racji, bo oznakowanie zostało zmienione! - poinformował nas Czytelnik.

I faktycznie: rozebrano „choinkę” ze znaków i rozdzielono je. Najpierw stoi tablica z napisem „Wawrów”, a dalej informacja z obszarem zabudowanym i ograniczeniem prędkości do 40 km/h. Są wysoko - nie da się ich przegapić. Zmiany łatwo dostrzec goły okiem. Sami sprawdźcie to w naszej galerii na www.gazetalubuska.pl.
Kto wymienił oznakowanie? Już wiemy: urzędnicy z gorzowskiego starostwa, bo temu urzędowi podlega droga powiatowa na Wawrów.
Rzecznik starostwa Wiesław Suchogórski przekazał GL, że ustawienie oznakowania zostało wykonane przez pracowników wydziału dróg powiatowych, który przyznaje, że „na skutek błędu pracowników zostało zamontowane poniżej normatywnej wysokości”. - Ponieważ sprawa została ujawniona w ostatnim czasie, trwa proces wyjaśniania i ustalenia osób odpowiedzialnych za powstały błąd - zapewnił rzecznik.

W takim przypadku trzeba pójść do sądu

W piśmie do GL W. Suchogórski dodał jeszcze, że „niezależnie od wysokości usytuowania znaku, kierowcy są zobligowani do ich przestrzegania”.
Czy faktycznie? - Niekoniecznie - komentuje znany gorzowski radca prawny Krzysztof Grzesiowski. Zastrzegł, że wszystko zależy od ważnych szczegółów. Przecież przestrzegać można znaku, który ma się szansę zauważyć, prawda? Stąd właśnie wytyczne ministerstwa co do sposobu ich montowania. Owszem, czasami znak może się obsunąć, zostać zamalowany, uszkodzony - wtedy dla kierowcy jest jasne, że to obowiązujący przepis. Jednak w przypadku znaku, o którym mowa, nie doszło do przypadkowego uszkodzenia czy osunięcia. On został nieprawidłowo zamontowany. - Dlatego na miejscu tego kierowcy i innych, którzy stracili tam prawo jazdy, poważnie rozważyłbym szukanie sprawiedliwości w sądzie - komentuje K. Grzesiowski.
Najpewniej właśnie taką ścieżkę wybierze pan Adam. Nie jest konfliktowy, potrafi się przyznać do błędu, jednak w tej historii czuje się pokrzywdzony. - Nie miałem szansy zauważyć tego znaku. I tu nawet nie chodzi o te 400 zł mandatu i prawo jazdy, które dostanę dopiero na koniec marca. Chodzi o zasady - dodaje Czytelnik.

Przegląd przy okazji, tak na wszelki wypadek

„Rzeczowym i sympatycznym” policjantem, który rozmawiał z Czytelnikiem przez telefon, okazał się naczelnik gorzowskiej drogówki Marek Waraksa. Dla niego też sytuacja jest jasna: kierowca, który nie zgadza się z mandatem, nie powinien go przyjmować. - Jednak każdy ma prawo korzystać z przysługującego mu prawa i iść do sądu. Ja ze swojej strony postanowiłem zrobić co mogę, by nie było więcej takich przypadków. Policjanci drogówki przy okazji patroli będą zwracać uwagę na sposób oznakowania dróg. Mam zamiar zgłaszać administratorom dróg wszelkie wątpliwości, by potem uniknąć takich sytuacji jak ta - zapewnił nam M. Waraksa.

Wyniki kontroli były fatalne

Najwyższa Izba Kontroli problem oznakowania dróg w Polsce badała ostatnio w 2014 r. Wnioski?

  • * oznakowanie było niezgodne z zatwierdzoną organizacją ruchu;
  • * w wielu miejscach nadmiar znaków utrudniał ich percepcję;
  • * w innych miejscach brakowało wymaganych organizacją ruchu znaków;
  • * 70 proc. robót drogowych była niewłaściwie oznakowana;
  • * na drogach pozostawały znaki po skończonych remontach, wprowadzające w błąd kierowców;
  • * znaki pionowe były nieczytelne, zniszczone, uszkodzone, miały niewłaściwą barwę tablic;
  • * znaki poziome były słabo widoczne lub wręcz nieczytelne na blisko 30 proc. skontrolowanych dróg;
  • * znaki umieszczano na nieodpowiedniej wysokości, na niewłaściwych konstrukcjach (np. na słupach trakcji elektrycznej, przydrożnych zabudowach, drzewach ), a także w nieprzepisowej, niebezpiecznie bliskiej odległości od krawędzi jezdni;
  • * pomiędzy rozmieszczonymi znakami nie zachowywano przepisowej odległości;
  • * znaki były niewidoczne, zasłaniały je przydrożne reklamy oraz drzewa i krzewy;

Gorzów: Szaleniec piroman podpalał wszystko co popadnie, później to nagrywał. WIDEO:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Straciłem prawo jazdy, bo znak był źle zamontowany - mówi Czytelnik [ZDJĘCIA] - Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto