Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów
3 z 10
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
- Listonosz, gdy usłyszał pisk zwijającego się z bólu kota...
fot. Czytelnik Bartłomiej

Listonosz przejechał kota. Zwierzę konało przez tydzień!

- Listonosz, gdy usłyszał pisk zwijającego się z bólu kota zatrzymał się, popatrzył na cierpiące zwierzę i zwyczajnie odjechał - relacjonuje nasz Czytelnik Bartłomiej. Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawia listonosz. Co wydarzyło się w Gronowie? Kot rasy rosyjski niebieski był prezentem, który pan Bartłomiej (nasz Czytelnik nie chce nazwiska w Gazecie) sprawił swojej narzeczonej. Zwierzak był maskotką rodziny, pupilem małego dziecka. Był rasowy, dlatego kosztował aż 2 tys. zł. Zwierzę było pupilem rodziny aż do 7 lutego. To wtedy pod posesję w Gronowie (gmina Ośno Lubuskie), gdzie zamieszkuje pan Bartłomiej, przyjechał listonosz. Z relacji naszego Czytelnika wynika, że kot wyszedł z posesji i usiadł na kole samochodu, którym poruszał się listonosz. Po doręczeniu przesyłki listonosz miał ruszyć. „Gdy usłyszał odgłos zwijającego się z bólu kota zatrzymał się parę metrów dalej, popatrzał na leżącego i cierpiącego kota na wjeździe, nie zareagował i zwyczajnie odjechał bez udzielenia jakiejkolwiek pomocy” - czytamy w mailu, przesłanym do naszej redakcji. Właściciele kota zabrali cierpiące zwierzę do weterynarza. Tam czworonóg przeszedł szereg kosztownych badań i zastrzyków. - Następnego dnia udało się z wynikami badań i rachunkami za leczenie do listonosza. Pan listonosz nawet nie chciał na nie patrzeć, rzucił nimi o ziemię i powiedział, że w ogóle go to nie interesuje, a kot to przybłęda - mówi nasz Czytelnik. Łącznie zabiegi lecznicze pochłonęły 500 zł. Zwierzak cierpiał przez siedem dni. Niestety, po tym czasie zdechł. - Nie chodzi mi nawet o pieniądze, tylko o zwyczajne „przepraszam” - mówi pan Bartłomiej. Inną wersję zdarzeń przedstawia nam listonosz (nie zgadza się, aby podawać jego dane w gazecie). Z jego relacji wynika, że po dojechaniu do posesji w Gronowie zza ogrodzenia wybiegło wiele kotów. Listonosz miał poprosić ojca pana Bartłomieja, który odbierał przesyłkę, żeby usunął koty, bo siedzą wokół samochodu i może któregoś przejechać. - W odpowiedzi usłyszałem, żebym jechał, bo to przybłędy i nic im nie będzie - mówi nam listonosz. Gdy ruszył, usłyszał przeraźliwy pisk kota. - Zatrzymałem się i otworzyłem przez drzwi. Wówczas usłyszałem, że zwierzakowi nic nie jest i żebym jechał dalej - relacjonuje nam listonosz. Dodaje, że wcale nie rzucił dokumentami o ziemię. Jego zdaniem to pan Bartłomiej wrzucił mu te dokumenty do samochodu, gdy akurat miał otwarte drzwi. Więcej o tej sprawie przeczytasz w piątek, 16 lutego, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl Zobacz też wideo: Magazyn Informacyjny GL 09.02.2018Przeczytaj też: Ciężko ranny jeleń sparaliżował ruch na "trasie śmierci". Zwierzę trzeba było uśpić [WIDEO, ZDJĘCIA]

Zobacz również

Policjanci zatrzymali kierowcę pod wpływem narkotyków

Policjanci zatrzymali kierowcę pod wpływem narkotyków

Jak zachęcić i nauczyć nastolatków gotowania? Zasada 5U i Talerz Zdrowego Żywienia to
Materiał informacyjny

Jak zachęcić i nauczyć nastolatków gotowania? Zasada 5U i Talerz Zdrowego Żywienia to

Polecamy

Przegląd tygodnia od 23.02 w Gorzowie WielkopolskimTygodniowy przegląd prasy w Gorzowie Wielkopolskim, (23.02-29.02.2020)

Przegląd tygodnia od 23.02 w Gorzowie WielkopolskimTygodniowy przegląd prasy w Gorzowie Wielkopolskim, (23.02-29.02.2020)