Wszystko jeszcze pachnie nowością. Przestronne sale, w tym dwie naprawdę duże. Kuchnia, łazienki - takie, że niejeden chciałby identyczne w domu. W holu powoli powstaje wielka ścienna galeria zdjęć (oj, będzie co wieszać), tu i ówdzie stosowna tabliczka, że klub "dofinansowany" przez ministerstwo rodziny, że z rządowego programu "Senior plus". Na honorowych miejscach podobizny i autografy minister Rafalskiej i wojewody Dajczaka - oboje niedawno uroczyście otwierali klub.
Od teraz klub senior plus
Od 2001 r. to był Klub Seniora Drzeń w Drezdenku. Od teraz: Klub Senior Plus Drzeń Drezdenko, bo faktycznie dzięki rządowemu programowi "Senior plus" miejsce zaczyna nowe życie.
Aneta Dajnowicz, formalnie pracownik gminnego ośrodka pomocy, a tak naprawdę serce i dusza klubu, nie może się tym wszystkim nacieszyć. Teraz w klubie będzie i rehabilitacja, i sekcja muzyczna, może i sekcja fotograficzna...
Pani Klara jeszcze się w nowych wnętrzach trochę gubi. Nic dziwnego, klub naprawdę się rozrósł. Pani Klara bywa w nim właściwie codziennie. Mieszka w pobliżu. Któregoś dnia po prostu przyszła i została. Tadeusza Stępnia (razem z Lubomirem Oleśniewiczem to niemal etatowi fotografowie klubu) na wizytę w klubie namówiła znajoma. Przyszedł i już został. Ba, ożenił się z Danutą Wiąz. Od pięciu lat to klubowa para i wcale niejedyna.
Natalia Rutkowska, emerytowana księgowa, a w klubie skarbniczka, też poznała tu drugiego - już nieżyjącego - męża Lucjana. Chcieli cichego ślubu, ale gdy się klubowicze dowiedzieli, zadbali o właściwą oprawę wydarzenia. Było pięknie!
Klub senior w Drezdenku jak rodzina
W klubie jest jak w rodzinie, a może i lepiej. Kiedy pani Klara nie może się połapać w urzędowych kwitach, rachunkach, zawsze może liczyć na panią Natalię. Pani Natalia do klubu codziennie gna (na rowerze) jak do pracy, tyle że takiej dla przyjemności, z potrzeby serca i potrzeby bycia z ludźmi, dla ludzi.
W klubie nigdy nie jest pusto, może tylko rano, przed 10.00, zanim klubowicze zaczną się schodzić. Szefowa klubu Aneta Dajnowicz mówi, że do 13.00 jest czas „kawiarniany”. A jak jeszcze dołączą dzieci, to naprawdę robi się jak w kawiarni.
Skąd dzieci? Przychodzą na zajęcia świetlicowe. Starsi mają towarzystwo, młodsi opiekę, nieraz pomoc w lekcjach, a tak naprawdę - świetną szkołę życia z lekcjami szacunku.
- Mówi się: starość, nie radość - wtrąca Karol, „prezes świetlicy”, przysłuchując się rozmowie klubowiczów. - Młodość, nie wieczność - odpala wesoło pani Danuta.
Kto tu przychodzi, nie umie już sobie wyobrazić życia bez klubu. Tym bardziej że dla wielu to prawdziwe wsparcie. Ktoś komuś pomoże opłacić rachunki, ktoś z kimś pójdzie na zakupy.
Klub to też wspólne wyjazdy. Ulubiony kierunek: Ustronie Morskie, ale są i bliższe wypady (to dzięki współpracy z Nadleśnictwem Smolarz i Karwin).
Na przedświątecznym zajączku - już w odnowionym klubie - było 65 osób, ale to nie znaczy, że dla kolejnych nie ma miejsca. Jest i będzie, niech tylko przyjdą. Adres: aleja Piastów 1.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?