Marcel właśnie (we wtorek, 24 listopada) jest z rodzicami w Centrum Onkologii w Gdańsku. Lekarze robią wszystko, co w ich mocy, by ten 6-latek pokonał raka. Młody gorzowianin ma też spore wsparcie w rodzinie, bliskich, kolegach i koleżankach i wszystkich tych, którzy dowiedzieli się o jego chorobie. Cel jest jeden: zebrać jak najwięcej pieniędzy. Bo dzięki tym pieniądzom, ten fantastyczny chłopak będzie mógł dalej żyć, kopać piłkę i bawić się z ukochanym psem.
Diagnoza przyszła niespodziewanie
Nikt się nie spodziewał, że Marcel, ten wesoły chłopak, ma złośliwy nowotwór, który już zdążył zadomowić się w jego ciele.
- W czerwcu Marcel miał kontrolne badania i wtedy okazało się, że prawdopodobnie ma raka wątroby. Zaczęły się kolejne badania. W sierpniu usłyszeliśmy diagnozę, że jest to złośliwy nowotwór z przerzutami - mówi Róża Osadca, ciocia chłopca.
Ta wiadomość to był szok. Nikt nie spodziewał się, że Marcel jest tak poważnie chory. - Bawił się, biegał. Na nic się nie skarżył. To po prostu wyszło z dnia na dzień... - opowiada ciocia chłopca. Krewna Marcela dodaje, że od lekarzy rodzina wie, że u dzieci nowotwory potrafią rozwijać się bardzo szybko. Wystarczą nawet 3 tygodnie, by w takim małym organizmie pojawiły się przerzuty. Tak też stało się w tym przypadku.
Diagnoza jest okropna: Marcel cierpi na złośliwy nowotwór wątroby z przerzutami do płuc, węzłów chłonnych i jamy brzusznej.
- Wszystko wskazuje na to, że Marcel jest jedynym pacjentem w Polsce z taką przypadłością, z takim rakiem wątroby. Nie wiadomo, jak go się leczy - mówi Róża Osadca.
Leczenie trwa. Na drogi lek potrzebne są pieniądze
Chociaż lekarze nie mieli jeszcze do czynienia z takim nowotworem, to robią wszystko, co w ich mocy, by chłopca wyleczyć.
Początkowo Marcel był zakwalifikowany do programu międzynarodowego, w ramach którego otrzymał trzy dawki leku. To leczenie jednak nie zadziałało...
Od października lekarze poddawali Marcela badaniom, by sprawdzić, czy patogen, jaki chłopiec ma w sobie, jest dodatni. Gdyby taki był, to w piątek lekarze wstrzyknęliby w guza lek. Wstrzyknęliby, bo... wynik był ujemny. Marcel do tego programu leczenia się nie zakwalifikował.
- Obecnie lekarze postanowili, że będą operować. Właśnie przygotowują Marcela do operacji, żeby móc wprowadzić leczenie serią leków - opowiada ciocia chłopca.
Dziś wiadomo, że jedna seria kosztuje około 20 tys. zł! Ile tych serii będzie potrzebnych? Tego nikt dzisiaj nie wie. - Dopiero po operacji lekarze oszacują, ile to będzie kosztować i ile pieniędzy musimy uzbierać. Na razie zbiórka nie ma założonej żadnej kwoty. Ale 100 tys. zł to powinniśmy mieć na wczoraj - mówi ciocia Marcela i zaznacza, że ostatecznie leczenie może kosztować dwa, pięć, a nawet dziesięć razy tyle.
Zbiórka pieniędzy została założona na portalu siepomaga.pl. Przez jeden dzień zebrano już 50 tys. zł, a licznik zbiórki - na szczęście - wciąż się kręci.
Rodzina chłopca zaznacza, że liczy się każda złotówka. Pieniądze możesz wpłacić tutaj:
Zbiórka dla Marcela Gajewskiego z Gorzowa
WIDEO: Kiedy szczepionka na COVID-19 trafi na rynek?
Co to jest zapalenie gardła i migdałków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?