Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmigłowiec chronił winnice w Zaborze przed przymrozkami. Takiej akcji jeszcze w Polsce nie było

Joanna Niedziela
Joanna Niedziela
Lubuscy winiarze mówią nawet o całkowitej stracie. To znaczy, że wszystkie pąki i kwiatostany, które do tego czasu się rozwinęły, zmarzną na tyle, że nie dadzą owoców.
Lubuscy winiarze mówią nawet o całkowitej stracie. To znaczy, że wszystkie pąki i kwiatostany, które do tego czasu się rozwinęły, zmarzną na tyle, że nie dadzą owoców. Winnica Miłosz w Łazie/K.Fedorowicz
Z wiosennymi przymrozkami starają się walczyć lubuscy winiarze. Akcje ogrzewania winorośli trwały cały weekend. Pomoc nadeszła także z powietrza. To jednak nie koniec. Przed nami kolejna fala mrozów.  

Tegoroczna wiosna jest wyjątkowo kapryśna. Po niemal 30-stopniowych upałach przyszło mocne ochłodzenie. Temperatury spadają nocami nawet do kilku stopni poniżej zera. Jak się okazuje, w uprawie winorośli w polskim klimacie największym wrogiem są przymrozki — szczególnie wiosenne, które przychodzą niespodziewanie.

Trudy uprawy

Zielona Góra to polska stolica winiarstwa. Mówi się, że tradycje uprawy winorośli sięgają nawet 1150 roku. Obecnie w województwie lubuskim znajduje się wiele winnic, które te tradycje odtwarzają, z pasją tworząc jakościowe trunki. Niestety ostatnie dni mogły zaprzepaścić prace nad tegorocznymi plonami. Dla młodych, delikatnych winorośli mróz może być zabójczy. Ostatnie noce oznaczały dla właścicieli upraw heroiczną walę z niskimi temperaturami.

Walka z pogodą

Winiarze, mierząc się ujemnymi temperaturami, są w stanie zrobić wiele. Zwykle w takich sytuacjach plony ogrzewane są pochodniami rozstawionymi co kilka metrów na polach. Tak też było i tym razem, jednak mróz był za duży, potrzebna była pomoc z powietrza. We wspólnej akcji ratowania plonów wzięło sześć lubuskich winnic mieszczących się w okolicach Zaboru i Łazu — Winnica Trojan, Winnica Ingrid, Winnica Julia, Winnica Vae Soli, Winnica Miłosz i Winnica Żelazny. Helikopter oblatywał powierzchnię ok. 14 hektarów.

Helikopter na pomoc

Ostatnie przymrozki w tak wysokiej fazie wzrostu pąków miały miejsce w 2018 roku, choć jak tłumaczy Katarzyna Żelazna z winnicy Żelazny, nie aż tak silne, jak ja te, z którymi aktualnie się mierzą.

- Helikopter był odpowiedzią na pogodę. Tak duże przymrozki, jak zapowiadali synoptycy, sprawiły, że wiedzieliśmy, że standardowe metody walki m.in. rozstawianie zniczy czy zadymianie będą nieskuteczne — opowiada Katarzyna Żelazna. - Tylko ruch śmigłowca, czyli wtłaczanie ciepłego powietrza w grunt dawało jakąkolwiek szansę ochrony.

Pierwsza w Polsce

Jak tłumaczy właścicielka winnicy Żelazny, wykorzystywanie helikopterów jest taktyką, którą z powodzeniem praktykuje się we Francji, Kalifornii czy w Niemczech w najtrudniejszych sytuacjach. Stąd w lubuskich winiarzach nadzieja, że połączenie działań prowadzonych na ziemi i z powietrza okaże się skuteczne.

W Polsce jednak nikt wcześniej tego nie robił. Wyzwaniem okazało się więc nie tylko przeprowadzenie dogrzewania winorośli, ale także samo zorganizowanie akcji. Jak mówi pani Katarzyna, trudno było znaleźć pilota, który pojąłby się takiego zlecenia. Na szczęście ci, którzy zdecydowali się pomóc, stanęli na wysokości zadania.

-To nie było zwykłe latanie nad uprawami. Nasi piloci skonsultowali cały plan z tymi z Kalifornii i z Niemiec. Omawiany był czas lotu, wysokość, a nawet prędkość, która będzie najbardziej odpowiednia do osuszania winogron — wyjaśnia pani Katarzyna.

Czy lot śmigłowca faktycznie był skuteczny?

Winnica Żelazny wstępnie ocenia akcję jako udaną. - Na większości naszej dwu hektarowej parceli nie odnotowaliśmy żadnych strat – informują w mediach społecznościowych. -W jednej części Chardonnay liczymy straty w wysokości ok. 10-20 proc. Co ciekawe na naszej osobnej parceli, oddalonej od wspomnianej wcześniej o około 500 m, do której śmigłowiec nie dolatywał, szacujemy straty na 70 proc.

Podobnie Winnica Miłosz, w której imieniu Krzysztof Fedorowicz poinformował w swoich mediach społecznościowych o przewidywanym sukcesie. - Wybroniliśmy 90 proc. młodych latorośli! Jeszcze dwie trudne noce. Szykujemy się na tę z poniedziałku na wtorek. Będziemy budować kopce z drewna i słomy, potrzebujemy wsparcia w tworzeniu tych konstrukcji! Niestety helikoptera z nami nie będzie — czytamy.

Przed winiarzami kolejna bitwa

Strach o kolejne dni potwierdza pani Katarzyna. - Problem jest w tym, że jeszcze w czwartek (18 kwietnia) fala przymrozków była zapowiadana na noc z soboty na niedzielę i kolejną, z niedzieli na poniedziałek. Na te dwa dni byliśmy przygotowani, mieliśmy śmigłowiec. Prognozy się jednak przesunęły na kolejną noc z poniedziałku na wtorek, na ten moment zostaliśmy bez pilota, rozkładamy ręce — mówi.

W rozmowie właścicielka winnicy przyznaje, że w okolicy na próżno szukać pomocy na kolejne noce. Możliwe, że zadania podejmą się piloci z Warszawy, dużo jednak zależy od wyceny, bo takie zlecenia są bardzo kosztowne. - Walkę i tak podejmiemy, choćby podstawowymi metodami. Chcemy mieć pewność, że zrobiliśmy wszystko, co dało się zrobić.

Co, jeśli się nie uda?

Lubuscy winiarze mówią nawet o całkowitej stracie. To znaczy, że wszystkie pąki i kwiatostany, które do tego czasu się rozwinęły, zmarzną na tyle, że nie dadzą owoców.

- Mogą ewentualnie wypuścić dodatkowe pąki, które jeszcze się nie pokazały, ale to jest promil w zbiorach. Dwa, trzy grona na krzew to jest najoptymistyczniejsza prognoza, której można się spodziewać — wyjaśnia pani Katarzyna, choć jak dodaje, wciąż pozostaje kwestia, czy będą zdrowe.

Czytaj też:

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Śmigłowiec chronił winnice w Zaborze przed przymrozkami. Takiej akcji jeszcze w Polsce nie było - Zielona Góra Nasze Miasto

Wróć na sulecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto