Tak ośrodki szkolenia kierowców naciągają na kursach prawa jazdy. Nie daj się "oskubać"!
"Płynny" czas jazd
Załatwianie prywatnych spraw podczas szkolenia to niestety niezwykle częsta przypadłość. Odbieranie córki ze szkoły, robienie zakupów, zapisywanie się do lekarza, załatwianie spraw w urzędzie, podwożenie kogoś z rodziny – pomysłów może być o wiele więcej, a kursant podczas takich kursów niewiele się uczy. Rzecz jasna sprawy te są załatwiane w godzinach, za które zapłaciliśmy. W ogólnym rozrachunku z 30 godzin kursu, około 5 mija na podwózki i załatwianie spraw instruktora. Kolejne minuty, a w ogólnym rozrachunku nawet i godziny mijają na spóźnieniach oraz skróconych godzinach szkolenia. Wystarczy, że instruktor przyjedzie 10 minut po umówionego godzinie, zaś jazdy skończą się 15 minut przed czasem. Wystarczy te 25 minut pomnożyć przez 15 spotkań po dwie godziny i wychodzi kolejne kilka godzin straty. Czasami zwrócenie uwagi pomaga, ale najczęściej kończy się „fochem” instruktora, który potem zachowuje się jak gbur i generuje nieprzyjemną atmosferę.