Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O przyszłości lubniewickiego zamku i o "Sztuce kochania". Rozmowa z Janem Lubomirskim-Lanckorońskim

Anna Moyseowicz
Anna Moyseowicz
W zeszłym roku, po raz pierwszy od wielu lat, udostępniono zamek zwiedzającym.
W zeszłym roku, po raz pierwszy od wielu lat, udostępniono zamek zwiedzającym. Fundacja Książąt Lubomirskich
Z Księciem Janem Lubomirskim-Lanckorońskim, właścicielem zespołu pałacowego w Lubniewicach, rozmawiamy o tym, co już w zamku zrobione i o tym, co jeszcze planowane, o Lubuszanach i pięknie województwa oraz o kulisach filmu "Sztuka kochania".

Jako, że jestem Lubniewiczanką, chciałabym zacząć rozmowę od tematu zamku. Proszę przypomnieć, jak długo Fundacja jest w posiadaniu zamku i co od tego czasu się zmieniło?

Właścicielem zamku nie jest Fundacja Książąt Lubomirskich, a firma Centrum Zamek. Jednak to właśnie fundacja jest jego opiekunem. Ja jestem zarówno właścicielem Centrum Zamek, jak i prezesem Fundacji Książąt Lubomirskich. I tu, i tu działają ludzie, bez których przedsięwzięcia związane z zamkiem nie byłyby możliwe, takie jak Pani Marta, Pani Justyna, Pani Aleksandra, oraz wiele innych. Mimo pandemii mamy się czym pochwalić. W zeszłym roku współorganizowaliśmy konwent marszałków Rzeczpospolitej, który miał miejsce w zamku oraz na terenie miasta Lubniewice. Jak również, w kooperacji z burmistrzem, pierwszy raz po 20 latach udostępniliśmy zamek zwiedzającym. Mam nadzieję, że w tym roku będziemy to kontynuować, bo taki jest mój cel. Jako pół-Lubniewiczanin, bo pozwolę tak siebie nazwać, chcę wnosić coś do funkcjonowania gminy. I Lubniewiczan, i osoby z okolicy, i turystów na zwiedzanie zamku zapraszam.

A jak obecnie wygląda zamek w środku?

Przede wszystkim go spolszczyliśmy. Jak wszyscy wiemy, zamek Książąt Lubomirskich, czyli dawny zamek rodziny von Waldow, był wybudowany jeszcze przed I wojną światową i zamieszkany do '45 roku przez tę rodzinę. Co jest ciekawe - akurat ten zamek nie był bardzo długo w ich posiadaniu, bo powstał stosunkowo niedawno. Dużo dłużej von Waldowowie w Lubniewicach rezydowali w innym obiekcie - Pałacu Książąt Lubomirskich, który znany jest jako Stary Zamek. To jest zabawne, bo obie te nazwy - Stary Zamek i Nowy Zamek - są błędne i wynikają prawdopodobnie z tłumaczenia z języka niemieckiego słowa "schloss". Schloss, w dokładnym tłumaczeniu na język polski, oznacza zamek. Jednak zamki to przede wszystkim budowle ochronne - muszą mieć mury i wieże. Pałac nie ma charakteru obronnego. Więc niech Pani spojrzy - Stary Zamek, gdzie wstawiono duże okna, nie budowano też dookoła niego murów, to po prostu pałac. Stwierdziłem ostatecznie, że to, co w ogóle nie wygląda jak zamek, będziemy nazywać Pałacem Książąt Lubomirskich, a to, co ma wieżę i wygląda bardziej jak zamek, nazwiemy Zamkiem Książąt Lubomirskich, choć też niepoprawnie.

Czytaj też: Piękne i skrywające wiele tajemnic. Poznaj lepiej Lubniewice

Jest to jeden z ostatnich tego typu pałaców w tej części dawnych Niemiec. W tym samym roku, w którym budowano pałac w Lubniewicach, budowano w Nowym Jorku wieżowce. Mieliśmy też windy, centralne ogrzewanie, telefony, samochody, latały już samoloty. Budowla nie ma wiele wspólnego z prawdziwym, średniowiecznym zamkiem. Miała ona zarówno windę, ogrzewanie centralne, elektrykę w całym budynku, jak również, co bardzo ciekawe, telefon. Wieża, na którą patrzymy jak na wieżę z bajki, odgrywała inną rolę. W Lubniewicach było około 10 tysięcy hektarów lasu, to wszystko praktycznie należało do rodziny von Waldow. Wieża miała ułatwić znalezienie potencjalnego pożaru w lesie i dlatego była tak wysoka. W zamku znajdował się telefon, w tamtym czasie cud techniki, tak więc w razie pożaru można było zadzwonić do służb leśnych i je ukierunkować, tak, by trafiły w dane miejsce. Podobnie jak sto lat temu wypatrywano płonącego lasu z wieży, tak też robimy to dzisiaj, choć z wieży o innej konstrukcji.

Jakie prace remontowe zostały wykonane w zamku?

Wykonaliśmy dużo prac pod czujnym okiem konserwatora, bardziej czyszczących i sprzątających, niż stricte budowlanych. Na te jeszcze przyjdzie czas - zamierzamy w kolejnych latach remontować wyższe piętra. Natomiast większość z tego, co w tej chwili możemy obejrzeć, wcześniej było praktycznie puste, zniszczone i zrabowane. Gdy przejęliśmy zamek, stała tam woda, musieliśmy wszystko wysuszyć, ułożyć na nowo parkiet. W zamku nie było nic.

A co znajduje się w nim teraz?

Teraz wystrój zamku nawiązuje do naszej rodziny. Możemy zobaczyć na przykład unikatowy poczet królów i książąt polskich, który wisi w sali królewskiej - od Mieszka I aż po Stanisława Augusta Poniatowskiego. Stoi tam symboliczny tron księcia regenta Zdzisława Lubomirskiego – króla bez korony, rządzącego Polską w latach 1916- 1918. W zamku można również zobaczyć pamiątki związane z moim pradziadkiem, który sponsorował takich muzyków jak Rubinstein czy Szymanowski. Stoją tam partytury, które pisał pradziadek. Znajduje się też pianino, na którym moja córka czasem grywa - bo, co ważne, to nie jest muzeum, ale nasz dom. Tworzymy nową historię miejsca. Oczywiście nie zapominamy przy tym, że przez 700 lat funkcjonowała tam jedna - rodzina von Waldow.

Czytaj też: W obiektywie Jana Balewskiego piękna przyroda i architektura w lubuskich Lubniewicach

W zamku zmienił się cały wystrój wnętrza, są tam nowe meble, obrazy, portrety, artefakty, zdjęcia - wszystko, co związane z naszą rodziną. Pokazujemy tam historię naszego rodu nierozłącznie związanego z historią Polski. Staramy się dodać - jako, że są to dawne ziemie niemieckie - polskości temu miejscu i pokazywać naszą historię. Udowadniamy, że jako Polacy nie jesteśmy w Europie na nowo. Mówi się o "wejściu do Europy", ale my zawsze byliśmy jednym z najważniejszych jej filarów.

Rozmawialiśmy już o przeszłości, ale chciałam zapytać też o przyszłość. Czy planowane są jakieś prace remontowe, a jeśli tak, to jakie?

Tak, oczywiście planujemy remont, ale wiąże się on z bardzo dużymi środkami finansowymi, które chcielibyśmy pozyskać z funduszy unijnych. Koszty remontu całego obiektu zaczynają się od 20 milionów złotych, wymaga to ogromnych nakładów. To, co możemy, robimy na bieżąco - zamek trzeba ogrzać i ochraniać, co chwila wymagane są bieżące naprawy, jak uzupełnienie poszycia dachowego. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, ile należy włożyć w zamek wysiłku. Remont widzę w perspektywie kilku lat. Prawdopodobnie będziemy aplikować w tym i przyszłym roku o dofinansowanie unijne. Mam nadzieję, że Lubniewice będą trzymały kciuki i nas wspierały duchowo. Chcielibyśmy pozostawić charakter domowy zamku. Z kolei park w jego pobliżu chciałbym jeszcze częściej otwierać dla zwiedzających. Jednak musimy przywrócić stałe ogrodzenie w granicach posesji, czego oczekuje od nas konserwator, ale mamy plany żeby była możliwość zwiedzania parku przez mieszkańców i turystów.

A co z pałacem zaraz obok Parku Miłości?

W związku z pałacem planujemy zmiany idące dużo dalej. Chciałbym, żeby odgrywał on większą rolę społeczną, być może stworzymy tam kawiarnię, a w części parku znajdującej się przy pałacu camping. Mogłyby tam odpocząć rodziny lubiące podróżować w ten sposób. Jestem też otwarty na propozycje z regionu i wszelkie działania, gdyby ktoś był chętny do współpracy przy rozwoju tego pałacu. Ten obiekt mógłby pełnić funkcje społeczne, służyć mieszkańcom, można by tam urządzić dużą salę, gdzie odbywałyby się jakieś spotkania.

W tamtym miejscu była już kiedyś kawiarnia. Nazywano ją Szklanką ze względu na oszklony fragment budynku.

Aaa, wiem o czym Pani mówi! Niestety, ta część jest w bardzo złym stanie, możliwe że musielibyśmy zastąpić ją nową. Mamy nie tylko plany, ale też chęci, a sądzę, że to jest najważniejsze. Uważam, że trzeba podejść do tego z sercem, a ja mam bardzo dużo serca i dla Lubniewic, i dla okolicy, również interesującej. Gdy tu jesteśmy, robimy sobie objazdy samochodem nad jezioro Lubniewsko, do Rogów, gdzie przepięknie remontuje się tamtejszy pałac. Ładny jest też niezagospodarowany obiekt w Jarnatowie.

Zobacz: Lubniewice: Książę Jan Lubomirski - Lanckoroński opowiada o swoim pobycie w zamku w Lubniewicach

Chciałabym jeszcze poruszyć temat filmów nagrywanych w zamku.

Kręciliśmy w zamku dwa horrory i oczywiście film - produkowany przez mojego zmarłego tragicznie kolegę, Piotrka Staraka - słynną „Sztukę Kochania”, gdzie główną rolę grała moja koleżanka Magda Boczarska. Co było dosyć zabawne, oni nie wiedzieli, że ten zamek należy do mnie. Tak więc, gdy przyjechałem na miejsce i chciałem podejść do autobusu, w którym znajdowała się garderoba Magdy, pracownicy planu dziwili się co robię i dlaczego wszedłem na ten teren. Musiałem im wytłumaczyć, że jestem właścicielem, co spotkało się ze sporym zaskoczeniem. Najzabawniejsze było jak Magda mnie zobaczyła i zdziwiła się na mój widok, wykrzyknęła: „Co ty tu robisz?”. Namawiano mnie żebym zagrał w filmie, mogło być nawet zabawnie, ale odmówiłem. Natomiast muszę powiedzieć, że trochę zdemolowali mi salę myśliwską [śmiech]. Przywrócili tam stan z okresu komunistycznego, do tego zrobiono straszliwie brzydkie ściany w pokoju, w którym Michalina Wisłocka rzekomo mieszkała. Zlikwidowali też żwir sprzed zamku, bo dawniej znajdowały się tam betonowe płyty. Jednak film wspominam bardzo miło, podobnie jak teledysk Donatana i Cleo. To ja powiedziałem Donatanowi o Lubniewicach. Szukał on fajnego miejsca na nowe teledyski, więc go zaprosiłem do zamku. Nagrali tam wtedy teledysk z Marylą Rodowicz.

Czy Lubniewice, według Pana, mogą wrócić do formy dawnej świetności?

Myślę, że już powoli wracają. Konwent marszałków odbył się tutaj nie przypadkiem, ale po prostu dlatego, że Lubniewice są piękne. Po drugie, w Lubniewicach jest zamek, a w tym zamku właściciel, który czasami nazywany jest księciem. Jest to też forma atrakcji dla turystów - zdaję sobie z tego sprawę i traktuję to pozytywnie. Dla mnie promowanie Lubniewic to po prostu przyjemność, bez podtekstów biznesowych.

Czytaj też: Ruszamy szlakiem miłości, gdzie Wisłocka przeżyła romans... Gdyby Wisłocka nie odwiedziła Lubniewic, nikt nie usłyszałby o "Sztuce Kochania"

Na koniec chciałabym zapytać, za co najbardziej ceni Pan lubniewicki zamek i nasze miasteczko?

Musiałbym opowiadać o tym kolejne pół godziny! Ale jest takie określenie, którego używa się wobec miejsc, mających swój niepowtarzalny urok, wdzięk, szarm i specyfikę. Coś, co można nazwać po łacinie „genius loci”, a jest czymś wyjątkowym dla lokalizacji, dla konkretnego miejsca. I to właśnie jest genius loci - umiejscowienie zamku na cyplu, z widokiem na przepiękne miasto, które wygląda trochę jak te w Holandii czy we Włoszech. Jest to praktycznie miasto na wodzie, co w Polsce bardzo rzadko się zdarza. Cała okolica wygląda przepięknie, wspaniałe lasy, do tego położenie parku i starodrzew, który tam rośnie - rodzina von Waldow zasadziła tam około 100 różnych rodzajów drzew. Serce mnie boli, gdy któreś z nich trzeba wyciąć lub samo się zwali podczas wichury. Co zabawne, to raczej ja proszę konserwatora zieleni, aby nie wydawał zgody na wycinkę. Nie wiem, czy widziała Pani jodłę, która prawie przewyższa wieżę? Tamte platany, cała roślinność i oczywiście lasy... To mnie niesamowicie w Lubuskiem zaskakuje, że jest tak zielone i tak mało zaludnione. Można jechać kilkanaście kilometrów lasem, nie drogą leśną, ale szosą, i nie zobaczyć żadnego domu. To jest wyjątek w Polsce. A poza tym niezwykle czarujący i mili ludzie w Lubniewicach, którzy - myślę - w miarę nas polubili i poznali. Staliśmy się już elementem życia lokalnego, w szczególności przez ostatnie pół roku spędzone w Lubniewicach, co jest dla mnie ogromnie miłe. Lubuszanie, w tym Lubniewiczanie są bardzo otwartymi i ciepłymi ludźmi. Jak w każdym miejscu trzeba najpierw trochę pomieszkać i dać się poznać, aby stać się „swoim człowiekiem”. Mieszkańcy Lubniewic przyjmują wszystkich z otwartymi rękoma, ale by w pełni się do nich zbliżyć, należało osiąść tam na dłużej. Czuję, że wraz z rodziną staliśmy się prawdziwą częścią ich społeczności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sulecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto